Jestemy w stolicy karnawalu. Szczesliwie zakwaterowalysmy sie u Luiza Alexandra (do ostatniej chwilie nie wiedzialysmy czy go zastaniemy, bo nie mialysmy do niego telefonu, tylko adres). Luiz okazal sie bardzo goscinny i oprocz nas nocowalo tam kilkoro jego znajomych, inni couchsurferzy oraz dwie rodziny z dziecmi. w kulminacyjnym momencie spalo nas tam 20 osob. A to wszystko na jakis 60 m2, z jedna lazienka :)
Zwiedzanie Rio polaczone z zabawa karnawalowa jest bardzo meczace, zwlaszcza przy temperaturze 30-36*C i pelnym sloncu. Ale udalo nam sie wjechac na Chrystusa, zobaczyc kilka "blockos". Bylysmy tez w ogrodzie botanicznym i dzielnicy Santa Teresa (tam wypilysmy najlepsza caipirinhe na dzielni), no i oczywiscie kapalysmy sie w oceanie i lezalysmy NAGOracym piasku Copacabany - mialysmy jedna przecznice do plazy - a wieczorami gralysmy tam we frisbee :)
|
Copacabana |
|
Copacabana |
|
Kryska szukala sportowej gory od kostiumu,
u tego pana jej jednak nie znalazla...
Szukamy wiec dalej. |
|
Nasze sniadanie |
|
Kaska z kokosem... |
|
...i Kryska z kokosem. |
|
Wachamy kwiatki:) |
Super,że odezwałyście się w końcu. Żyjecie!!
OdpowiedzUsuńKasiu,baw się dobrze
Browar na Copacabanie...bezcenne!!
OdpowiedzUsuń