piątek, 15 lutego 2013

Wielka podroz docelowa

        Troche to nam zajelo zanim wyladowalysmy w Rio i oczywiscie nie obylo sie bez przygod (to chyba fatum lotniska w Pradze), ale szczesliwie dotarlysmy do celu.
        Zacznijmy od poczatku, kiedy to wyruszylysmy z zasniezonego dworca na Wilanowskiej Polskim Busem do Pragi. Niecale 12 godzin i jestesmy w czeskiej stolicy. Kiedy wysiadalysmy bylo jeszcze ciemno i chwile zajelo zanim zaczelo sie rozjasniac. Pragnelysmy gdzies usiasc i napic sie czegos cieplego na rozgrzanie (bo bylo zimno;), ale jak latwo sie domyslec, wszystko bylo jeszcze pozamykane. Przez chwile mialysmy tez misje odnalezienia pani, u ktorej bylo grzane wino i podgrzewana podloga, gdzie w zeszlym roku Maria i K8 znalazly schronienie przed mrozem. Poniewaz kompletnie nie pamietaly gdzie to bylo, misja zostala zawieszona (do nastepnego razu w Pradze:)) W koncu znalazlysmy miejsce z bardzo milym panem i gburowata pania, ale to nam wystarczylo i zostalysmy na herbatke.
        Kryska koniecznie chciala sie tez napic czeskiego piwa, wiec zmienilysmy lokal a potem udalysmy sie prosto na lotnisko. Tam w sklepie kupilysmy po kolejnym piwie - i dobrze - bo okazalo sie, ze naszego samolotu NIE MA. Zaczela sie akcja wyjasniania sytuacji. Od okienka do okienka bylysmy zbywane, az w koncu zadzwonilysmy do Alitalii. Mily pan mowiacy po polsku z wloskim akcentem wyjasnil nam, ze nasz lot zostal zmieniony i nie lecimy do Mediolanu tylko do Wenecji. Troche tym zaskoczone, ale szczesliwe, ze mimo wszystko Rio na nas czeka, wypilysmy piwo:)


         Poniewaz mialysmy wiecej czasu niz myslalysmy zrobilysmy sobie wycieczke po super lotnisku odwiedzajac stare katy. Mamy zla wiadomosc - mapy juz nie ma :(


         Lotniska w Wenecji i w Rzymie oceniamy bardzo nisko. Mozna by wrecz rzec, ze to lotniska "trzeciego swiata"...
         Czas spedzilysmy uciekajac przed innymi Polakami i umilajac go sobie gra w kalambury.

X 

[zdjecie zpstalo ocenzurowane przez Kaske]


        Na pokladzie ostatniego samolotu spedzilysmy 12 godzin, ale przynajmniej obsluga byla bardzo przystojna. Kazda miala swojego faworyta:)
        9.02.2013, godz. 9 czasu lokalnego, Airbus lot AZ 672 laduje na poludniowoamerykanskiej ziemi.

LET'S RIO!






1 komentarz:

  1. Nie byłyście zdegustowane że taki kawał drogi, a leciałyście Airbusem A330?

    OdpowiedzUsuń