poniedziałek, 25 lutego 2013

Cataratas

          Pierwsza dwunastogodzinna podroz autobusem za nami. Jest niezle! ladujemy w Foz do Iguacu. Tu niestety nie mamy hosta z Couchsurfingu, wiec musimy znalezc hostel, no i znajdujemy Katharine. Kwaterujemy sie w pokoju i zczynamy przygode z wodospadami. Dzisiaj strona brazylijska. Przed "spadajaca woda" idziemy idwiedzic ptaki - bo lubimy ptaki.
         Parque das Aves byl niesamowity! Oprocz wielkich Ar i rozowych flamingow, gadajacych papug, agresywnych tukanow, malutkich i szybciutkich koliberkow, Anakondy i Boa dusiciela, byly tez wielkie motyle! Co wiecej, nieczym w CNK, moglysy wchodzic z nimi w interakcje odwiedzajac je bezposrednio w klatkach. Bardzo nam sie podobalo. K8 czyla sie na prawde niekomfotowo w klatkce z motylami, ale przezyla i zrobila duzo zdjec. Najbardziej przeszkadzal jej trzepot skrzydel. Za to Kryska i Maryska bardzo chcialy, zeby jakis motyl na nich usiadl. A kiedy spadl deszcz poczulysmy sie jak w prawdziwym lesie tropikalnym.















            Juz bylysmy napelnione wrazeniami, a przed nami jeszcze glowny punkt programu - Cataratas. przekraczmy wiec granice parku Foz do Iguacu. Pierwszy punkt widokowy - WOW.




          Z czasem jest coraz lepiej... napiecie wzrasta... kiedy myslimy, ze to juz koniec, okazuje sie, ze mozemy podejsc jeszcze blizej, wrecz dotknac wodospadow. Jestesmy cale mokre od rozpylajacej sie wokol wody, ale jest to calkiem przyjemne. Jestesmy oczarowane.

Ostronos!








          Ostatni punkt widokowy za nami, robi sie juz coraz pozniej. Wracamy wiec do miasta i idziemy na zakupy do supermercado. Kupilysmy kielbase...


...pare innych produktow rowniez, by przygotowac walowke. Jutro czeka nas caly dzien po stronie argentynskiej, wiec musimy miec co jesc (nie mamy pesos). Na koniec dnia jeszcze szybka kolacje w barze z samoobsluga (100g za jedyne 1,99 R) i najedzone idziemy spac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz