poniedziałek, 25 lutego 2013

Domingo - wycieczka

             Mialysmy ambitny plan, zeby wstac rano i wyruszyc na wycieczke w gory (godzina jazdy od Curitiby). Kaska i Kryska nastawily budziki na 8 am czasu lokalnego. Jednak Kejt obudziwszy sie odnotowala z przerazeniem iz jest godzina 9! Zaspaly my! Cos tu sie jednak nie zgadzalo, bo Kryski budzik wale nie zadzwonil. Okazalo sie, ze wiedzial wiecej niz my. Otoz w nocy z 16\17 lutego Brazylijczycy zmieniaja czas na zimowy, wiec zyskalysmy jedna godzine. Uradowane zabraysmy sie za przyzadzanie sniadania. Wczoraj Francuzi uraczyli nas nalesnikami wiec my postanowilysmy odwdzieczyc sie dzis owsianka :)


            Po pozywnym sniadaniu ruszylysmy na autobus. Ale dzis domingo (niedziela) i autobusy kursuja raz na ruski rok. Perspektywa czekania dwoch godzin zniechecila nas i postanowilysmy odwiedzic w zamian muzeum Oskara Niemeyera i Bosque Joao Paulo II. O droge zapytalysmy ´´wykwalifikowanego´´ pana, ktory z wielkim przejeciem i zaangazowaniem wszystko nam dokladnie wyjasnil.


 My jednak nie mamy szczescia do autobusow w Brazylii. Co prawda wsiadlysmy we wskazany autobus, a pani bileterka potwierdzila, ze to ten, ktory na pewno zawiezie nas do calu, ale po pewnym czasie okazalo sie ze jedzie on w przeciwna niz chcialysmy strone. I tak zwiedzilysmy przedmiescia Curitiby i petle autobusowa, gdzie wszyscy pasazerowie wysiedli ale my zostalysmy zeby wrocic do miasta:) I tak po 40 minutach znalazlysmy sie w tym samym miejscu, z ktorego wyruszylysmy... i jechalysmy dalej...
Wreszcie dojechalysmy!

Muzeum Oscara Niemeyera z zewnatrz.
Ksztaltem mialo przypominac drzewo araukaria,
 jednak wszyscy nazwaja je okiem.


Przerwa na gimnastyke - cwiczymy miesnie brzucha.
Polonia welcome to;)


Ach ten Kopernik!
Zwiedzamy skansen.
I zwiedzamy opere.
Ostatni raz w tubie.
W Curitibie nie ma metra, ale za to sa tuby:)
Smieszne przystanki, do ktorych  mozna wejsc tylko za oplata -
pobiera ja "kasjer" przy bramce:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz