poniedziałek, 18 lutego 2013

Kolejny dzien w Sao Paulo

        Muzeum Futebolu wszystkim fanom pilki noznej i nie tylko, na prawde polecamy. Kryska wrecz nie mogla stamtad wyjsc. Muzeum to mialo jednak jedna, bardzo powazna wade i wcale nie bylo nia to, ze wszystko bylo tam po portugalsku, tylko ze nie mozna bylo robic tam zdjec! Dlatego umieszczamy tylko to ktore zrobila nam maszyna, po tym jak wzystkie trzy strzelilysmy bramke (Kejt byla najlepsza, strzelila bramkarzowi prosto w twarz)


          Potem chcialysmy odwiedzic najwieksze ZOO w Brazylii . Metrem, z dwoma przesiadkami, dotarlysmy na drugi koniec miasta. Zanim znalazlysmy kase, w ktorej kupuje sie bilety tez minelo sporo czasu, a jak juz podeszlysmy do okienka to pani najpierw nie chciala nam sprzedac biletow, tlumaczac ze jest za malo czasu na zwiedzanie. W nastepnej chwili stwierdzila ze jest juz 15 i kasa jest nieczynna, wiec zatrzasnela przed nami okienko. I z ZOO nici. I nie bylo juz zwierzatek...
          Moze to i dobrze, bo trzeci dzien obserwacji potwierdza nasza teorie ze tu codziennie pada i do dokladnie okolo 17, wiec z pewnoscia bysmy przemokly.
To byl ostatni dzien u prawdeziwego Polaka w Sao Paulo. Okolo polnocy wsiadlysmy w autobus do Curitiby. Niestety, nie jechalysmy Itaipirinem tylko Cometa, ktora mknela niczym obiekt czelabinski: w srodku kosmos- zero grawitacji...

2 komentarze:

  1. Powinnyście pójść na jakiś mecz. W brazylijskim wydaniu to prawdziwe piłkarskie misterium.
    dźw

    OdpowiedzUsuń
  2. tylko 52 km/h... jestem trochę zawiedziony.
    pl

    OdpowiedzUsuń